Opublikowano w dniu 13.03.2007 r.     Strona istnieje od
Powrót do startu
szachy Jestem na Facebook'u

szachy Jestem na platformie X

szachy Mój kanał filmowy


 szachy O mnie
 szachy Wywiady
 szachy Publikacje
 szachy Gra korespondencyjna
 szachy Komputery w szachach
szachyAkademia młodzieżowa

  Ciekawostki 2007
  Ciekawostki 2008
  Ciekawostki 2009
  Ciekawostki 2010
  Ciekawostki 2011
  Ciekawostki 2012
  Ciekawostki 2013
  Ciekawostki 2014
  Ciekawostki 2015
  Ciekawostki 2016
  Ciekawostki 2017
  Ciekawostki 2018
  Ciekawostki 2019
  Ciekawostki 2020
  Szachy, poker - Pozycja
  Szachy, poker - Strategia
  Szachy, poker - Błędy


  Wydarzenia roku 2007
  Wydarzenia roku 2008
  Wydarzenia roku 2009
  Wydarzenia roku 2010
  Wydarzenia roku 2011
  Wydarzenia roku 2012
  Wydarzenia roku 2013
  Wydarzenia roku 2015
  Wydarzenia roku 2016
  Wydarzenia roku 2017
  Wydarzenia roku 2018

 szachy Problemy PZSzach
 szachy Polemiki

  Jan Kochanowski
  Agata Kalinowska-Bouvy
  Jolanta Zakima-Zerek
  Ryszard Sternik
  Marek Baterowicz
  A. Paul Weber
  Alicja Karłowska-Kamzowa
  Andrzej Sitek
  Szachy i poezja
  Szachy w filmie
  Szymon Słomczyński
  Rosemarie J. Pfortner
  Od Czytelników


  Konkursy problemowe
  Konkursy taktyczne
  Nasze Słowo
  Konkurs WIO KONIKU

 szachy Galerie

 szachy Listy
 szachy Ogłoszenia
 szachy Aktualne imprezy

  Polskie sukcesy 2009
  Polskie sukcesy 2010
  Polskie sukcesy 2011
  Polskie sukcesy 2012
  Polskie sukcesy 2013


  Polskie występy 2010
  Polskie występy 2011
  Polskie występy 2012

 szachy Z teki arbitra

 szachy Z archiwum
      Ryszarda Sternika

 szachy Fotografie
      Marka Skrzypczaka


-Wiadomości ogólne
-Debiuty dla białych
-Debiuty dla czarnych
-Strategia
-Uderzenia taktyczne
-Matowe kombinacje
-Matowe schematy
-Końcówki do wygrania
-Końcówki remisowe
-Humor w szachach
-Zadania szachopodobne

 szachy Kontakt

 szachy Linki

 szachy Ankieta rocznicowa (1)
- podsumowanie

 szachy Ankieta rocznicowa (2)
- podsumowanie

 szachy Milionowa wizyta
- podsumowanie

 szachy Nasza giełda
Schach - E. Niggemann

Joachim Beyer Verlag

Literatura i sprzęt

Literatura i sprzęt

Szachowy Uniwersytet Fundacji 23

Internetowe Centrum Szachowe

Jesteś
gościem
  Stronę ogląda: 3 gości
Polskie strony szachowe
szachy
    IN MEMORIAM

Praktyczne wskazówki dotyczące korzystania z partii i artykułów:
1. W przykładach z komentarzami należy najechać myszką na poszczególne posunięcia i w ten sposób przeglądać główne i poboczne warianty.
2. W partiach bez komentarzy można korzystać z automatycznego przeglądu pod diagramem: > i >>.

Ku pamięci Tych, którzy nas niedawno opuścili na zawsze, ale o Których nigdy nie zapomnimy!

1. Witold Bielecki (28.02.1947 - 05.04.2008)
2. Bogdan Pietrusiak (14.07.1933 - 26.01.2007)
3. Jacek Bednarski (12.03.1939 - 19.10.2008)
4. Bogdan Bieluczyk (20.09.1933 - 24.11.2008)
5. Andrzej Tyburczy (11.11.1953 - 30.11.2008)
6. Gerd Treppner (30.09.1956 - 16.02.2009)
7. Jan Górski (15.04.1929 - 13.04.2009)
8. Zbigniew Czajka (9 VIII 1934 - 18 VII 2009)
9. Jerzy Giżycki (7.01.1919 - 27.09.2009)
10. Anna Jurczyńska (4.05.1926 - 19.10.2009)
11. Alfred Obszański (9.08.1940-26.08.2009)
12. Wasilij Smysłow (24.03.1921-27.03.2010)
13. Paul (Paweł) Graul (26.06.1923-25.09.2010)
14. Adam Borchardt (17.07.1922-19.08.2011)
15. Vladimir Budde (24. 12. 1952 - 8.08.2011)
16. Kazimierz Strzała (1939-2011)
17. Ryszard Drozd (1934 - 2012)
18. Profesor dr hab. inż. Tadeusz Wróbel (14.11.1926-18.11.2012)
19. Eugeniusz Ledwoń (16.11.1946-02.10.2015)
20. Krzysztof Żołnierowicz (18.01.1962-27.05.2020)

1. Witold Bielecki (28.02.1947 - 05.04.2008)

Kliknięcie na zdjęciu spowoduje wczytanie w oddzielnym oknie dużego obrazka
Witold Bielecki
Witolda Bieleckiego znałem od dawna. Przez kilka lat współpracowaliśmy razem z pismem poświęconym grze korespondencyjnej "Fernschach". Często spotykaliśmy się w wydawnictwie "Manfred Gluth Verlag" w Loebau. Tam też poznałem jego syna Roberta, który był odpowiedzialny za stronę techniczną miesięcznika. Fotografia przedstawia spotkanie robocze w wydawnictwie Manfreda Glutha (siedzi przy szachownicy). Stoją od lewej: Jerzy Konikowski, Witold Bielecki i Robert Bielecki.
Witold Bielecki
Witold Bielecki wręcza dyplom uznania tytułu mistrza międzynarodowego w grze korespondencyjnej Antoniemu Schoenowi.
Witold Bielecki
Okładka miesięcznika "Fernschach" (wrzesień 1999).
Witold Bielecki
Zjazd ICCF: Witold Bielecki z dyplomami i odznakami dla polskich mistrzów w grze korespondencyjnej.
Witold Bielecki
Witold Bielecki w otoczeniu kolegów po fachu.
Witold Bielecki
Po pogrzebie: Prezes Dolnośląskiego Związku Szachowego Wojciech Zawadzki dyskutuje z Józefem Bałdygą.
Witold Bielecki
Po uroczystości pogrzebowej Witolda doszło do spotkania Jego kolegów - zawodników w grze korespondencyjnej. Na pierwszym planie widać mistrza Polski Antoniego Schoena. Z tyłu stoi Adam Zmokły, z którym jeszcze jako juniorzy często spotykaliśmy się przy szachownicy.
Witold Bielecki
Klepsydra Witolda Bieleckiego
Zarząd Komisji Szachowej Gry Korespondencyjnej
z głębokim żalem zawiadamia o śmierci Witolda Bieleckiego.



Odszedł od nas Witek Bielecki. Delegat Polski w ICCF.

Wielokrotny kapitan reprezentacji olimpijskich męskich i kobiecych, sędzia finałów Mistrzostw świata oraz turniejów kandydackich ICCF. Podczas Kongresu ICCF w Rydze odznaczony został złotym medalem "Bertl von Massow".

Mistrz międzynarodowy w grze korespondencyjnej od 1996 roku, sędzia klasy międzynarodowej od 1978 roku. Był naszym wspaniałym przyjacielem szachowym, a wiadomość o jego śmierci zwaliła nas z nóg.

Trudno wyrazić w kilku zdaniach kim był dla KSzGK oraz ICCF Witold Bielecki. W pracę dla szachów wkładał całą swoją energię i serce poświęcając im cały swój wolny czas. Zawsze niezwykle sumienny i dokładny, przyjmował każdy obowiązek.

Uczestniczył w licznych Kongresach ICCF reprezentując na nich godnie nasz kraj. Prowadziliśmy z Nim stałą korespondencję. Wspomagał nas w wielu działaniach, radził, podpowiadał. Zawsze był gotów do pomocy. Był rozpoznawalny i powszechnie szanowany w całym świecie szachów korespondencyjnych. Wniósł trwały wkład w rozwój naszej kultury szachowej.

Bardzo trudno pogodzić się z myślą, że go już wśród Nas nie będzie. Życie jednak jest nieprzewidywalne i dziś jesteśmy ubożsi o wartościową osobę. Szachy polskie poniosły niepowetowaną stratę a Witek pozostanie na zawsze w naszej pamięci.

Józef Lubas

Przy dźwiękach trąbki pożegnaliśmy 10.04.2008 roku na kameralnym wrocławskim cmentarzu człowieka o wielkim sercu dla ludzi i szachów. Na pogrzebie poza rodziną zebrała się ogromna ilość przyjaciół, także z naszego środowiska.

Udało mi się spotkać Panów: Antoniego Schona, Adama Zmokłego, Józefa Bałdygę, Władysława Sapę, Stefana Hałubka oraz władze DZSzach w osobach Prezesa Wojciecha Zawadzkiego i sekretarza Marka świerczewskiego. Uroczystość pogrzebowa uświadomiła nam, że Witek był działaczem nie tylko szachowym, ale spółdzielczym i politycznym. Był nawet w pamiętnym okresie internowany.

Marek Sądowski - webmaster strony koła szachowego "Gambit Krosno": http://gambit-krosno.strefa.pl/


Dziękuję Panu Józefowi Lubasowi i Panu Markowi Sądowskiemu za udostępnienie tekstów oraz fotografii.


Jerzy Konikowski

Wybór 45 partii Witolda Bieleckiego


Do góry
2. Bogdan Pietrusiak (14.07.1933 - 26.01.2007)

Kliknięcie na zdjęciu spowoduje wczytanie w oddzielnym oknie dużego obrazka
Bogdan Pietrusiak
Bogdan Pietrusiak w latach 1962 - 1976 jedenastokrotnie wystąpił w finałach mistrzostw Polski seniorów. Najlepszy rezultat osiągnął w 1966 roku, zdobywając w Rzeszowie tytuł wicemistrza kraju. W 1967 roku w turnieju strefowym (eliminacje do mistrzostw świata) w Halle zajął XVIII-XIX miejsce. W latach 1964 - 1966 trzykrotnie wystąpił w memoriałach Akiby Rubinsteina w Polanicy-Zdroju. Najlepszą lokatę (IX) zajął w 1965 roku. W latach 70-tych odniósł kilka sukcesów w turniejach międzynarodowych oraz ogólnopolskich, m.in. we Wrocławiu (1971, IV miejsce), Mielnie (1971, turniej open, I-II miejsce), Krośnie (1975, open, II miejsce), Iwoniczu-Zdroju (1976, open, IV miejsce), Brnie (1976, V-VI miejsce) oraz w Mielnie (1978, open, I miejsce).
Na początku lat 80-tych wyjechał do Szwecji i przyjął obywatelstwo tego kraju. W latach 1982 i 1983 dwukrotnie zwyciężył w mistrzostwach klubu Limhamns SK w Malmö. W 1984 roku zajął XIII miejsce w rozegranych w Linköping mistrzostwach Szwecji.
(opracowanie na bazie Wikipedii)
Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość, że w wieku 74 lat odszedł od nas
Bogdan PIETRUSIAK
(14.07.1933 - 26.01.2007) wicemistrz Polski w szachach w 1966 r., reprezentant Polski, zasłużony dla kolejarskiego klubu LECH Poznań zawodnik i trener.


Pogrzeb odbył się w dniu 4.04.2008 r. o godz. 10:30 na cmentarzu górczyńskim w Poznaniu.

Prezes Polskiego Związku Szachowego
Janusz Woda

Wybór 65 partii Bogdana Pietrusiaka

Do góry
3. Jacek Bednarski (12.03.1939-19.10.2008)

Kliknięcie na zdjęciu spowoduje wczytanie w oddzielnym oknie dużego obrazka (Zdjęcia udostępnił nam dr Andrzej Filipowicz)
Jacek BednarskiJacek Bednarski
    Na tę wiadomość czekaliśmy niestety od dawna. 19 października 2008 roku o godzinie 15:30 odszedł od nas po długiej i ciężkiej chorobie mistrz międzynarodowy Jacek Bednarski - jeden z czołowych szachistów polskich okresu powojennego.
    Jacka będę wspominać jako wspaniałego kolegę, z którym można było podyskutować na różne tematy. Był erudytą i znakomitym gawędziarzem. Potrafił godzinami opowiadać praktycznie o wszystkim, nie tylko o szachach.
    Pamiętam takie wydarzenie z pewnego turnieju błyskawicznego w Warszawie. Mieszkaliśmy w jednym pokoju. Byłem zmęczony i potrzebowałem odpoczynku. Ale z Jackiem było to wręcz niemożliwe. W rezultacie rozmawialiśmy do rana. Na sen zostało niewiele, około trzech godzin. W turnieju nie mogłem się pozbierać i nie wypadłem dobrze. Natomiast Bednarski wygrał go w pięknym stylu.
    Był znawcą partii hiszpańskiej, szczególnie wariantu wymiennego. Jako trener kadry zaprosiłem Go na zgrupowanie kadry juniorów do Zakopanego w celu wykładu na ten temat. Część teoretyczną wykonał znakomicie. Problem wyniknął z partiami wzorcowymi. Jacek nie posiadał żadnych notatek i partie odtwarzał z pamięci. Tutaj dochodziło do częstych pomyłek. Mimo tego występ Bednarskiego został przyjęty z wielkim entuzjazmem. Był bardzo lubiany przez młodzież.
    Jacek reagował spontanicznie na wszelkie krytyki. Pamiętam jak w czasie mojej pracy w Polskim Związku Szachowym ówczesny prezes Czesław Wiśniewski pozwolił sobie na jakąś krytyczną uwagę pod Jego adresem. Jacek zrewanżował się błyskawicznie w swoim stylu: "Prezesów wybierają a ja sam wywalczyłem sobie pozycję w polskich szachach". Wiśniewski zmienił z miejsca temat.
    Grał ciekawe szachy i mógł być groźny dla każdego szachisty. W bardzo silnie obsadzonym Memoriale Capablanki w Hawanie w 1967 roku był bliski zdobycia normy na arcymistrza. Jego największą wadą były jednak chroniczne niedoczasy i to przeszkodziło Mu w osiągnięcie lepszych wyników.
    W latach 1981-1982 grał w Bundeslidze w drużynie z Hamburga. Kilka lat później kierownik klubu opowiedział mi historię Jego występów w lidze niemieckiej. Wszyscy bardzo polubili Jacka. Ale mimo tego musiano zrezygnować z Jego usług, ponieważ swoją grą stwarzał nerwową atmosferę wśród zawodników i działaczy. Mianowicie zostawiał sobie na ostatnie posunięcia kilka sekund i w wygranych pozycjach albo przekraczał czas, albo coś podstawiał. Stolik, przy którym grał, był zawsze oblężony przez kibiców, którzy czekali na widowisko. Odpowiedziałem mu, że dla mnie to nic nowego. Niedoczasowe występy Jacka znam z polskich turniejów.
    Po osiedleniu się w Niemczech widziałem się z Jackiem dwa razy: w Hamburgu w 1982 roku i Polanicy Zdroju w 1991 roku. Mieliśmy więc czas na dyskusje i wspomnienia.
    Jacek Bednarski był otwartym i życzliwym człowiekiem dla każdego. Niezależnie od tego, czy był to słaby zawodnik, czy silny. Był zawsze gotowy odpowiadać na zadane pytania i pogawędki. Dlatego był tak lubiany w kręgach szachistów

    Jacku! Będzie nam Ciebie bardzo brakować!


W numerze lipcowym Magazynu SZACHISTA ukazało się "Wspomnienie" o Jacku pióra dr Andrzeja Filipowicza

Zapraszam do lektury poniżej

Jacek w Wikipedii

Do góry
4. Bogdan Bieluczyk (20.09.1933-24.11.2008)

    Podlaskie szachy poniosły dotkliwą stratę. 24 listopada 2008 roku, w wieku 75 lat, zmarł Bogdan Bieluczyk, wspaniały trener i wychowawca dzieci i młodzieży, wieloletni działacz szachowy, wiceprezydent IPCA (Międzynarodowego Stowarzyszenia Inwalidów Narządu Ruchu).

    Wraz ze swoim nieżyjącym, młodszym o trzy lata bratem Tadeuszem, przez dziesiątki lat uczestniczył w wielu turniejach na terenie Polski i na arenie międzynarodowej. Reprezentował kluby białostockie: Ognisko, Jagiellonia i Start. Od 1998 roku posiadał tytuł mistrza międzynarodowego.

    Przez wiele lat Bogdan Bieluczyk startował w turniejach korespondencyjnych, walnie przyczyniając się do zdobycia przez Białystok pięciokrotnego drużynowego mistrza Polski. Za sukcesy w grze korespondencyjnej otrzymał tytuł mistrza międzynarodowego Senior ICCF. Na liście rankingowej ICCF (Międzynarodowa Federacja Szachowej Gry Korespondencyjnej) w październiku 2006 roku posiadał 2507 punktów.

    Od końca lat 70. nieprzerwanie uczestniczył w turniejach krajowych i międzynarodowych szachistów niepełnosprawnych narządów ruchu. Był najbardziej utytułowanym polskim niepełnosprawnym szachistą. Posiadał m.in. tytuł mistrza świata (Hrabyne 2000) oraz Europy (Wisła 2001). W latach 1998 i 1999 dwukrotnie zdobył złote medale na Olimpiadach IPCA. Był również srebrnym medalistą mistrzostw świata (Hrabyne 2002) i Europy (Wisła 2005). W latach 2002, 2004 i 2006 trzykrotnie wystąpił w drużynie IPCA na szachowych olimpiadach, zdobywając 5 punktów w 15 partiach.

    Bogdan Bieluczyk wychował wiele pokoleń szachistów, którzy u niego pobierali lekcje królewskiej gry.

Powyższy tekst oraz zdjęcie pochodzą ze strony Gazety Współczesnej

Bogdan Bieluczyk w Wikipedii

    Z Bogdanem Bieluczykiem spotykałem się wielokrotnie przy szachownicy na turniejach w Białowieży i Augustowie. Pamiętam Go jako osobę o wysokiej kulturze, z którym bardzo miło się dyskutowało o szachach. Był silnym szachistą, szczególnie w grze błyskawicznej. Miałem przyjemność analizować i komentować Jego partie korespondencyjne, których kilka opublikowałem na łamach prasy specjalistycznej.

    Część Jego pamięci!

Do góry
5. Andrzej Tyburczy (11.11.1953 - 30.11.2008)

    Andrzeja poznałem kilka lat temu na turnieju w Rowach. Potem spotykaliśmy się kilkakrotnie na różnych imprezach szachowych. Ostatni raz widzieliśmy się w Warszawie w 2003 roku. Niespodziewanie spotkaliśmy się na Placu Zamkowym. Dyskutowaliśmy około 2 godzin na różne tematy. Nie przypuszczałem wtedy, że będzie to nasza ostatnia rozmowa.

    Andrzej jako magister teologii katolickiej był współpracownikiem wielu instytucji kościelnych. Specjalizował się w tłumaczeniu publikacji o tematyce religijnej. Był też autorem wielu artykułów. Współpracował z kilkoma pismami katolickimi.

    W latach 60-tych był dobrze zapowiadającym się szachistą. Występował kilkakrotnie w reprezentacji juniorów Warszawy. Później zajął się pracą organizacyjną, m.in. działał w wydawnictwie "Penelopa" i do końca życia brał udział w redagowaniu "Panoramy Szachowej".

    Pogrzeb odbył się 5 grudnia 2008 roku w Warszawie na Cmentarzu Północnym, na Wólce Węglowej. Miał tylko 55 lat.

    Część Jego pamięci!

Do góry
6. Gerd Treppner (30.09.1956 - 16.02.2009)

    W trakcie lutowego zgrupowania kadry głuchoniemych w Hanowerze dotarła do mnie tragiczna wiadomość o niespodziewanej śmierci Gerda Treppnera - redaktora największego niemieckiego pisma szachowego "Rochade Europa", autora wielu książek szachowych, wieloletniego zawodnika Bundesligi i przede wszystkim wspaniałego człowieka.

    Gerda poznałem na turnieju w Dortmundzie w 1981 roku. Nasza partia zakończyła się po ciekawym przebiegu remisem. Później spotykaliśmy się na różnych imprezach, przeważnie w czasie Dortmundzkich Dni Szachowych. Gerd przyjeżdżał tutaj jako reporter. Pisał sprawozdania do kilku gazet.

    Nasze kontakty wzmocniły się bardziej w 1992 roku. Wspólnie wraz z Pitem Schulenburgiem napisaliśmy książkę turniejową o superturnieju w Dortmundzie. Wydawca Joachim Beyer był tak nią zachwycony, że wydał ją nawet w dwóch wersjach. W 1997 roku wraz z Andreasem Kroisem napisaliśmy jeszcze jedną książkę o 25-tych Dortmundzkich Dni Szachowych. Później wydaliśmy razem jeszcze dwie książki testowe.

    Z Gerdem byłem w stałym kontakcie do ostatnich Jego dni. Każdy mój artykuł dla miesięcznika Rochade Europa przechodził przez Jego ręce. Sprawdzał także moje manuskrypty od strony gramatycznej dla wydawnictwa Beyera. Ostatnio korzystałem z Jego pomocy w trakcie przygotowywania do druku książki o obronie holenderskiej, którą napisałem wspólnie z mistrzem międzynarodowym Olafem Heinzelem, byłym moim podopiecznym.

    Gerd Treppner był niezwykle pogodnym człowiekiem. Nigdy nie widziałem Go zdenerwowanego, nawet w stresowych sytuacjach zachowywał stoicki spokój.

    Wydawnictwo Joachima Beyera planuje wznowienie w tym roku kilka Jego książek. Bez wątpienia szachy niemieckie poniosły wielką stratę.

    Część Jego pamięci!


Najechanie myszką na zdjęcie wyświetli jego opis, a kiknięcie otworzy duże zdjęcie.



Do góry
7. Jan Górski (15.04.1929 - 13.04.2009)

    Polskie szachy poniosły dotkliwą stratę. 13 kwietnia 2009 roku na dwa dni przed swoimi 80-tymi urodzinami zmarł Jan Górski.

    Zmarły był wszechstronnie zaangażowany w sporcie szachowym. Był działaczem, zawodnikiem i organizatorem wielu imprez szachowych. Przez wiele lat przewodził znanemu Międzynarodowemu Festiwalowi Szachowemu w Augustowie.

    Z Janem Górskim spotykałem się często bezpośrednio przy szachownicy. Graliśmy też drogą korespondencyjną. Nasze pojedynki były zawsze ciekawe, ponieważ Jan Górski znał się na szachach.

    Polskie i podlaskie szachy straciły wielką Osobowość.

    Część Jego pamięci!


Najechanie myszką na zdjęcie wyświetli jego opis, a kiknięcie otworzy duże zdjęcie.

Do góry
8. Zbigniew Czajka (9 VIII 1934 - 18 VII 2009)

    Z głębokim żalem zawiadamiamy, że zmarł w Warszawie nasz Kolega i Przyjaciel,
ś. p. Zbigniew Czajka (9 VIII 1934 - 18 VII 2009)

- działacz i pracownik biura Polskiego Związku Szachowego:
- wiceprezes ds. szkolenia (1985-1988),
- wiceprezes ds. organizacyjnych (1988-1992),
- wiceprezes urzędujący (1992-1999),
- kierownik wyszkolenia (1976-2006),
- sędzia klasy międzynarodowej od 1987 r.
- trener, popularyzator szachów,

    wyróżniony za swą wieloletnią działalność m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, tytułem "Zasłużonego Działacza Sportu", Złotą Honorową Odznaką PZSzach, w 1994 r. otrzymał tytuł Honorowy Członek Polskiego Związku Szachowego,

    poświęcił szachom całe swoje życie i na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

    Pogrzeb odbędzie się we wtorek 28.07. o godz 13.00 w Poznaniu, msza w kościele ¦w. Wojciecha (wzgórze ¦w.Wojciecha). Złożenie prochów do grobu o godz. 14.30 na cmentarzu parafialnym przy ul. Lutyckiej.

    Rodzinie Zmarłego składamy wyrazy głębokiego współczucia

Prezes i Zarząd
Polskiego Związku Szachowego
oraz Przyjaciele

2009-07-25 wpisał: Administrator Polskiego Związku Szachowego


    W latach 1978-1981 pracowałem w Polskim Związku Szachowym jako trener kadry i podlegałem bezpośrednio Zbyszkowi, który wtedy pełnił stanowisko kierownika wyszkolenia.

    Zawsze ceniłem Jego wielkie zdolności organizacyjne. Natomiast w sferze szkolenia miałem przeważnie inne poglądy od mojego szefa.

    Nie ulega żadnej wątpliwości, że Zbigniew Czajka był całkowicie oddany szachom i wniósł wiele w rozwój królewskiej gry w Polsce.

    Cześć Jego pamięci!

Najechanie myszką na zdjęcie wyświetli jego opis, a kiknięcie otworzy duże zdjęcie.


Do góry
9. Jerzy Giżycki (7.01.1919 27.09.2009)

    W poniedziałek 5 października 2009 na Cmentarzu Bródnowskim pożegnano Jerzego Giżyckiego. Nabożeństwo żałobne odbyło się o godz. 13.20 w kościele (starym) pod wezwaniem św. Wincentego.

    Z zawodu był krytykiem filmowym. W 1946 roku był jednym z założycieli tygodnika "Film", a w 1966 miesięcznika "Kino". Redagował pismo "Kamera". Był autorem książek popularno-naukowych poświęconych kinematografii: "Jak powstaje film" (PWWP 1951) i "W filmie nie ma rzeczy niemożliwych" (FAW 1958). W latach 60-tych prowadził w Telewizji Polskiej cykl audycji poświęconych filmom animowanym, które obok filmów dokumentalnych stanowiły przedmiot jego specjalnych badań. Szachami zainteresował się jeszcze w latach przedwojennych, uczestnicząc w rozgrywkach akademickich. Po wojnie stał się kolekcjonerem literatury szachowej oraz dzieł sztuki poświęconych szachom. Efektem szeroko zakreślonych studiów nad historią szachów oraz ich związków z wieloma dziedzinami nauki i sztuki była pomnikowa książka "Z szachami przez wieki i kraje" (I wydanie po rosyjsku Warszawa 1958, I wydanie po polsku Warszawa 1960).

    Książka korzysta z tych bogatych zasobów, łącząc felietonową gawędę z cytatami z dzieł pisarzy i naukowców, przeplatając rozważania materiałami dokumentalnymi, anegdotą, żartem bądź innymi drobiazgami z szachowego panopticum. Na stronę ilustracyjną książki składa się ponad 500 rycin, reprodukcji obrazów, sztychów, karykatur, zdjęć, fotosów, ekslibrisów, znaczków pocztowych itp. Wiele rysunków wykonanych zostało specjalnie do tej książki przez czołowych polskich artystów plastyków.(ze wstępu)

    To dzieło miało 3 wydania polskie, 5 rosyjskich, 2 angielskie, a ponadto jedno szwedzkie, węgierskie, duńskie i niemieckie (z reguły poszerzana o rozdziały opracowane przez miejscowych autorów: Stahlberga, Wooda, Groba i in.). Innym ciekawym opracowaniem J. Giżyckiego (we współautorstwie z A. Górnym) była albumowa monografia gier hazardowych "Fortuna kołem się toczy" (Warszawa 1976), przetłumaczona następnie na języki: niemiecki, słoweński i serbsko-chorwacki. Drugim niezwykłym osiągnięciem autorskim śp. Jerzego Giżyckiego był wydany wespół z Władysławem Litmanowiczem leksykon encyklopedyczny "Szachy od A do Z" (wydawnictwo "Sport i Turystyka"; tom 1 w fantastycznym nakładzie 50 tysięcy egzemplarzy ukazał się w 1986 r., tom 2 rok później, łącznie 1438 stron druku, z wieloma ilustracjami i tabelami).

    Od początku lat 60-tych Jerzy Giżycki prowadził stałą rubrykę "Mozaika szachowa" w nieistniejącym dziś miesięczniku "Szachy". Po wielu latach przerwy rubryka ta odrodziła się w "Panoramie Szachowej" około roku 2000 świadcząc dowodnie, że sędziwy autor nieustannie śledzi związki "królewskiej gry" z literaturą piękną, malarstwem i grafiką. Pokaźną część swoich zbiorów, a w szczególności kolekcję ekslibrisów szachowych, których był niezrównanym znawcą, pan Jerzy przekazał do Biblioteki PAN w Kórniku k/Poznania. Miał godność Członka Honorowego Polskiego Związku Szachowego, a uczestnicy Walnych Zebrań Związku z pewnością pamiętają jego charakterystyczną wysoką postać na sali obrad.

    Cześć Jego pamięci.

Tomasz Lissowski

    O moich kontaktach z Panem Jerzym wspomniałem w temacie "Sylwetki".

    Jerzy Konikowski


Do góry
10. Anna Jurczyńska (4.05.1926 - 19.10.2009)

    19 października 2009 roku odeszła od nas Nestorka Polskich Szachów, Honorowy Członek Polskiego Związku Szachowego, 28-krotna finalistka indywidualnych Mistrzostw Polski, pięciokrotna Mistrzyni Polski, zawodniczka Krakowskiego Klubu Szachistów, reprezentantka Polski na szachowych olimpiadach Anna Jurczyńska.

    Pogrzeb odbył się dnia 21 października 2009 r. o godzinie 11 na cmentarzu komunalnym w Wieliczce.

    Z Panią Anną współpracowałem dwukrotnie jako trener. W Ciekawostkach 2007 w punkcie 1 "Jak zostałem trenerem kadry Polskiego Związku Szachowego!" opisałem zwycięski mecz z Małgorzatą Wiese. Drugą imprezą był turniej strefowy w Zalagerszeg (6.04.-5.05.1979).

    Część Jej pamięci!


Najechanie myszką na zdjęcie wyświetli jego opis, a kiknięcie otworzy duże zdjęcie (zdjęcia pochodzą ze zbiorów dr Andrzeja Filipowicza.

Pani Anna w Wikipedii
Do góry
11. Alfred Obszański (9.08.1940-26.08.2009)

    Na początku 1998 roku skontaktował się ze mną dyrektor festiwalu szachowego w Rowach Alfred Obszański i zaproponował współpracę przy organizacji Mistrzostw ¦wiata Seniorów i Seniorek w Rowach w 2000 roku. Moja rola miała polegać na tłumaczeniu tekstów z polskiego na niemiecki i odwrotnie oraz udzielaniu informacji o imprezie szachistom z Niemiec.

    Kilka miesięcy później spotkaliśmy się w Rowach w celu omówienia technicznych problemów. Tak poznałem bliżej Alfreda i jego małżonkę Aldonę. Pobyt w Rowach był bardzo udany i do dzisiejszego dnia mile go wspominam. Następnego roku spotkaliśmy się w niemieckiej miejscowości Gladenbach w czasie Mistrzostw ¦wiata Seniorów i Seniorek. Potem byliśmy w ciągłym kontakcie listownym i telefonicznym. Pracy miałem sporo, gdyż otrzymywałem wiele zapytań w sprawie mistrzostw świata. Pisali do mnie też albo wysyłali faksy osoby z Ukrainy i Rosji z prośbą o załatwienie zaproszeń.

    Na krótko przed rozpoczęciem mistrzostw świata otrzymałem wiadomość o wypadku samochodowym Alfreda Obszańskiego. Na jakiś czas straciłem z Nim kontakt. Spotkaliśmy się dopiero rok późnej. W czasie kolejnego urlopu w Rowach pojechaliśmy wraz z Jerzym Morasiem i Andrzejem Tyburczym w odwiedziny do Postomina. Fredek był w znakomitej formie. Miał wiele planów. Opowiadał mi o szczegółach w późniejszych rozmowach telefonicznych. Niestety nie udało się Mu ich zrealizować.

    26 sierpnia 2009 roku polskie szachy straciły znakomitego organizatora i wielkiego pasjonata królewskiej gry!

    Część Jego pamięci!

    Zamieszczam dwa teksty Zygmunta Rylla, które przybliżą nam sylwetkę Alfreda Obszańskiego.


Najechanie myszką na zdjęcie wyświetli jego opis, a kiknięcie otworzy duże zdjęcie (zdjęcia pochodzą ze zbiorów dr Andrzeja Filipowicza.

Do góry
12. Wasilij Smysłow (24.03.1921-27.03.2010)

    W wieku 89 lat zmarł w Moskwie arcymistrz Wasilij Smysłow. Moje wspomnienia o siódmym mistrzu świata znajdziecie Państwo w temacie "Sylwetki".

    Dla znawców języka niemieckiego proponuję przeczytanie wspomnień znanego publicysty szachowego Dagoberta Kohlmeyera, które zostały zamieszczone na stronie firmy Chess Base z Hamburga (http://www.chessbase.de/nachrichten.asp?newsid=10210).

    In Memoriam Wassili Smyslow
    Von Dagobert Kohlmeyer

    Wassili Smyslow ist tot. Der 7. Weltmeister der Schachgeschichte starb in der Nacht zum Samstag mit 89 Jahren in Moskau. Erst am Mittwoch hatte er Geburtstag. Smyslow spielte drei WM-Matches mit seinem Landsmann Michail Botwinnik. 1957 eroberte er die Schachkrone, aber ein Jahr später verlor er den Titel wieder. Dennoch gehörte der Moskauer über Jahrzehnte hinweg zur absoluten Weltspitze. Mit knapp 63 Jahren spielte er noch ein Kandidatenfinale gegen Garri Kasparow. Neben Viktor Kortschnoi ist Smyslow das markanteste Beispiel dafür, dass man Schach bis ins hohe Alter auf höchstem Niveau spielen kann.



    Die traurige Nachricht erfuhr ich von Boris Spasski, den ich heute Mittag nichtsahnend in Paris anrief. Er war gerade aus Russland zurückgekehrt, wo er schachlich zu tun hatte und auch das Haus seiner Kindheit während des 2. Weltkrieges besuchte. Hier ein Ausschnitt aus unserem Telefonat.

    Spasski: "Ein Titan hat uns verlassen"

    "Hallo Boris, wie geht es dir?" "Danke. Ich bin gestern wieder weich gelandet, bleibe aber nicht lange in Paris. Du rufst in einem Moment an, wo ich dir etwas Betrübliches sagen muss. Heute Nacht ist Wassili Smyslow gestorben. Ich kann leider nicht zu seiner Beerdigung fahren, weil ich ab 30. März in Prag gegen Anatoli Karpow einige Partien spiele. Dort ist ein kleines Kulturfestival, sie haben Schach mit eingebaut.

    Was soll ich dir in diesem Moment sagen? Lass uns erst einmal zum Gedenken an Smyslow ein Glas Wodka trinken. Wassili war eines der Schachgenies des 20. Jahrhunderts. Für mich gab es nach dem zweiten Weltkrieg vier Titanen, die das Schach in der Sowjetunion prägten: Botwinnik, Smyslow, Keres und Bronstein. Alle sind jetzt tot. Wir sollten ihr Andenken für immer in Ehren halten."

    So weit Spasskis Worte. Ich wollte noch einen andren Weggefährten Smyslows fragen und rief Jewgeni Wasjukow in Moskau an.



    Wasjukow: "Er war religiös und elegant"

    "Wassili Smyslow ist ein interessanter Mann gewesen, der sehr religiös war. Er glaubte immer an Gott, was zu Sowjetzeiten überhaupt nicht üblich war. Diese Haltung hat er niemals geändert. Er war ein anziehender Mensch und sang hervorragend, er hat ja auch Schallplatten und DVDs aufgenommen. Wir spielten oft miteinander. Obwohl ich eine positive Bilanz gegen ihn besitze, hat das überhaupt nichts zu sagen. Als Schachspieler war Smyslow wirklich bemerkenswert: intuitiv und universell. Er spielte so elegant, dass man scherzhaft über ihn sagte: Smyslow agiert so leicht, weil seine Hand von selbst spielt. Ohne sichtbare Anspannung. Das war natürlich ein Scherz, aber es sagte viel über den Mann aus. Die meisten Schachspieler denken viel und grübeln lange nach, Smyslow aber sah sofort, was zu tun ist, und die Hand führte wie selbstverständlich ganz natürliche Züge aus. Er besaß ein gewaltiges Schachtalent und hat es immer vermocht, hohe sportliche Qualität mit elegantem Spiel zu verbinden. Wer wie Smyslow drei WM-Matches spielt, der schreibt nicht nur eine, sondern viele Seiten Schachgeschichte:" Vlastimil Hort kannte Smyslow auch sehr gut. In einem unserer früheren Interviews hat er den Exweltmeister sehr schön charakterisiert.



    Hort: "Es roch bei ihm immer nach Matt"

    Welchen Schachstil verkörperte Smyslow?

    Er spielte sehr erfindungsreich und war stets um Initiative bemüht. Wenn er sie hatte, dann hielt er sie in der Regel auch fest. Smyslow war ein universeller Schachspieler. Sicher einer der vielseitigsten in der Schachgeschichte. Denken wir nur an seine Liebe zu den Schachstudien. Ich besitze sein Buch mit Kompositionen. Stell dir vor, der Mann ist so alt und komponiert noch immer neue, sehr gehaltvolle Aufgaben. Ich ziehe meinen Hut!

    Wo hat dir Wassili Wassiljewitsch mal so richtig zugesetzt? Nenne uns bitte eine markante Partie!

    Smyslow hat 1973 im Interzonenturnier von Petropolis sehr schön gegen mich gewonnen, und zwar als Weißer. Ich spielte damals Sizilianisch, und er bekämpfte diese Eröffnung auf spezielle Art. Anders als seine Kollegen, verstehst du? Es roch bei ihm immer nach Matt.

    Was kann man noch von ihm lernen?

    Von Smyslow kannst du in jeder Partiephase etwas lernen: Eröffnung, Mittelspiel, Endspiel. Im Mittelspiel, das ist komisch, also dort ging es bei ihm gar nicht um ein langes Berechnen von Varianten. Das war für ihn wirklich nie so wichtig, er war mehr ein intuitiver Spieler. Und die Schönheit ging bei ihm über alles.

    Aus deiner Sicht also das Wichtigste für Smyslow?

    Richtig. Schach ist für ihn in erster Linie Kunst. Siehst du dir seine Werke an, so spürst du ganz deutlich seine Einstellung zum Spiel. Schach ist für ihn reine Kunst und nicht anderes. Auf keinen Fall Sport. Glaub mir, es ist alles andere für ihn, nur nicht Sport.

    Was ist er für ein Mensch?

    Ein sehr angenehmer. Ich hatte das Glück, ihn näher kennen zu lernen. Das war bei den Matches Ladies gegen Veteranen, die zehnmal stattgefunden haben. Wassili hat alle mitgespielt und dort nicht nur am Rande schön gesungen. Auf einen Nenner gebracht, kann ich kann nur sagen: Smyslow gehört einfach zu den würdigen Weltmeistern.

    Von Berlin bis Elista

    Ich selbst kannte Wassili Smyslow mehr als dreißig Jahre. Zum ersten Mal sah ich ihn 1979 in Berlin. Dort fand im Casino des Stadions der Weltjugend, das heute nicht mehr existiert, ein internationales Turnier statt. Smyslow war damals mit 58 Jahren der Veteran. Lange führte der Ungar Istvan Csom, aber am Ende fing Smyslow ihn noch ab und gewann nach Feinwertung. Mir fiel die elegante Haltung des Exweltmeisters auf und wie freundlich er zu jedermann war. Später haben wir uns noch bei vielen Turnieren getroffen, ob in Moskau, bei den Events Ladies gegen Veteranen oder am Rande von Weltmeisterschaften und Schacholympiaden. Stets war Smyslow ein interessanter Gesprächspartner. Ich denke immer nur einen Zug im voraus , pflegte er zu sagen, immer bemühte er sich um ein harmonisches Figurenspiel. Nicht umsonst heißt Smyslows bekanntestes Buch Auf der Suche nach Harmonie . Auch als Studienkomponist hat sich Smyslow einen Namen gemacht und die besten Aufgaben in Buchform veröffentlicht.



    Als ich ihn im Februar 1996 zu Hause in Moskau besuchte, erwies sich seine charmante Frau Nadjeshda als bezaubernde Gastgeberin. Wir konnten danach verschiedene Buchprojekte realisieren, und es war eine große Ehre für mich, die beiden Bücher von Smyslow "Die Kunst des Endspiels" und "Geheimnisse des Turmendspiels" aus dem Russischen ins Deutsche zu übersetzen. In ihnen gibt der 7. Schachweltmeister sein überragendes Endspielwissen weiter.



    Der Schachspieler Smyslow war aber nur der halbe Mann. Seine zweite große Liebe gehörte der Musik. Mit seinem lyrischen Bariton hätte Wassili auf jeder Opernbühne bestehen können. Doch er entschied sich nicht für die musikalische, sondern für die Schachlaufbahn. Musik blieb aber zeitlebens ein ernsthaftes Hobby für ihn. Ich habe Wassilis Gesang oft am Rande von Schachturnieren bewundern können, u.a. in Monte Carlo, London (dort von Mark Taimanow am Flügel begleitet) oder in Elista, wo er altrussische Romanzen vortrug. Als wir im Juni 1996 gemeinsam zum WM-Match Karpow-Kamsky nach Elista flogen, musste der Pilot nach dreimaligem Anflug in der kalmückischen Steppe eine Notlandung hinlegen, weil das Wetter Kapriolen schlug. In der Maschine saßen auch Karpow, FIDE-Chef Campomanens und viele andere Persönlichkeiten der Schachszene. Es ist zum Glück nichts passiert, wir alle leben noch. Bis auf Wassili Smyslow.



    Er wird der Schachwelt fehlen, sein Platz in der Historie aber bleibt für immer.

    Wasilij Smysłow w otoczeniu żony i autora artykułu Dagoberta Kohlmeyera.

    Cześć Jego pamięci!

Do góry
13. Paul (Paweł) Graul (26.06.1923-25.09.2010)

Kliknięcie na zdjęciu spowoduje wczytanie w oddzielnym oknie dużego obrazka.
Paweł Graul w roku 2008Ostatnie moje spotkanie z Pawłem Graulem w roku 2008
     W 1980 roku byłem prywatnie na turnieju w Dortmundzie. Pewnego dnia podszedł do mnie mężczyzna około 60-tki i przywitał się ze mną bardzo serdecznie. Zaskoczyło to mnie, ponieważ Niemcy nie są tak wylewni. "Nazywam się Paul Graul" - przedstawił się po polsku - ale mów do mnie Paweł.

     Nagle przypomniałem sobie, że nazwisko obiło mi się już o uszy. Był on przed laty na turnieju w Sandomierzu i jest dobrym znajomym Jacka Bednarskiego i Henryka Dobosza. ¦wietnie mówił po polsku, bo miał matkę Polkę. Ojciec był Niemcem.

     Bliżej poznałem Pawła już po osiedleniu się w Dortmundzie rok później. Wtedy opowiedział mi historię swego życia. Może kiedyś zajmę się nią, bo jest naprawdę wielce pasjonująca. Paweł Graul był bardzo uczynnym człowiekiem. Pomagał wielu Polakom, których los rzucił do Dortmundu. Sam korzystałem na początku z jego rad, które przydały mi się w rozwiązaniu kilku problemów.

     Paweł Graul był fanatykiem szachów. Każdą wolną chwilę spędzał przy szachownicy. Systematycznie uczęszczał do klubu i grał w rozgrywkach drużynowych w swojej klasie. Grał na poziomie I kategorii.

     Jego żona była Niemką. Prowadziła biznes męża, bo Paweł miał kilka źródeł utrzymania. Niestety dość wcześnie zmarła na raka. Później rolę matki przejęła córka.

     W ostatnich latach swego życia Paweł cierpiał na różne choroby. Mimo tego był zawsze pełny optymizmu. Opowiadał zawsze z humorem o tych swych dolegliwościach. Nigdy nie narzekał.

     Spotkaliśmy się po raz ostatni około dwa lata temu. Umówiliśmy się, że musimy jeszcze ponowić spotkanie. Później dzwoniłem do Niego kilka razy. Nie było reakcji.

     O Jego śmierci dowiedziałem się z Rochade Europa (Listopad 2010).

    Cześć Jego pamięci!


Do góry
14. Adam Borchardt (17.07.1922-19.08.2011)

     Adam Borchardt z Torunia był pierwszym mistrzem szachowym, którego zobaczyłem po raz pierwszy w życiu. To było dla mnie duże przeżycie. W tamtych czasach ten tytuł miał dużą wartość i ich posiadaczy darzyło się wielkim szacunkiem. Teraz nastąpiła jego totalna dewaluacja i nawet dzieci już go bez problemu zdobywają.

    Pan Adam czterokrotnie startował w finale mistrzostw Polski. Jego największym sukcesem było zajęcia VI miejsca w finale mistrzostw Polski w 1956 roku w Częstochowie, za co nadano mu tytuł mistrza krajowego. Był także dziesięciokrotnym mistrzem Torunia oraz wielokrotnym medalistą mistrzostw Pomorza oraz województw bydgoskiego i toruńskiego.

    Z Panem Adamem grałem wiele partii. Kilkakrotnie spotykaliśmy się w mistrzostwach Pomorza. Nawet przez jakiś czas graliśmy w jednej drużynie Caissy Bydgoszcz.

    Pamiętam Go jako człowieka o wielkiej kulturze. Nigdy nie widziałem Go zdenerwowanego, nawet po przegranej partii. Potrafił zawsze zachować spokój.

    Mistrz Adam Borchardt żył 89 lat.

    Adam Borchardt w Wikipedii

    Partie 1

    Partie 2



    Cześć Jego pamięci!


Do góry
15. Vladimir Budde (24. 12. 1952 - 8.08.2011)

     10 lipca br. omówiłem na moim blogu książkę "Moderne Endspieltechnik" i przedstawiłem współautora Vladimira Budde. Miesiąc później mój były partner niespodziewanie zmarł w wieku zaledwie 58 lat.

    Vladimira poznałem w 1983 roku. Przez dwa sezony w latach 1983-1985 graliśmy w pierwszoligowym klubie SG Bochum. Wspólnie napisaliśmy dwie książki. Mieliśmy wiele planów, ale nie udało się ich zrealizować. Vladi miał bowiem kilka zainteresowań. Oprócz książek szachowych napisał jedną o chińskich szachach i nawet podręcznik do nauki chemii.

    Z zawodu był inżynierem-chemikiem. W 1980 roku został zawodowym szachistą i był wierny królewskiej grze do końca swego życia. Zajmował się pracą szkoleniową, grał w szachy, dawał seanse gry jednoczesnej i nawet symultanki na ślepo.

    Dzięki Niemu zawiązałem kontakt z największym wydawcą książek szachowych Joachimem Beyerem.

    Vladimir Budde w Wikipedii



    Cześć Jego pamięci!


Do góry
16. Kazimierz Strzała (1939-2011)

     W dniu 14 grudnia 2011 r. w Kaliszu zmarł w wieku 72 lat Kazimierz Strzała.
     Był cenionym szachistą - praktykiem. Występował jako zawodnik Pogoni Oleśnica ¦ląska, KS Pogoni Prosna Kalisz, Klubu Nauczycielskiego Kalisz i Klubu Osiedlowego Blaszak w Kaliszu.
     Największe znaczenie mają jednak jego dokonania na polu kompozycji szachowej. Jako problemista zadebiutował w 1957 r. w Gazecie Wieluńskiej" i od tego czasu opublikował około 190 kompozycji. Był twórcą wszechstronnym, bo układał zarówno dwu- i trzychodówki czy studia, jak i samomaty, maty pomocnicze oraz zadania bajkowe. W konkursach, głównie międzynarodowych, zdobył 135 wyróżnień, w tym 30 nagród, z czego 9 pierwszych. Należał do czołówki polskich kompozytorów szachowych. Wielokrotnie zajmował wysokie lokaty w Championatach, czyli mistrzostwach naszego kraju. M.in. w XIII Championacie za lata 1980 1985 zwyciężył zarówno w dziale dwuchodówek, jak i trzychodówek. Był mistrzem krajowym kompozycji szachowej.
     Największy swój sukces sportowy osiągnął w III Drużynowych Mistrzostwach ¦wiata (1984-880, kiedy to Jego samomat w 3 pos. został sklasyfikowany na VII miejscu, przez co nasz zespół dostał 14 punktów, co znacząco przyczyniło się do zdobycia srebrnego medalu przez reprezentację Polski.
     Jedna Jego dwuchodówka wyselekcjonowana została przez międzynarodowe jury do Albumu FIDE.
     Obiektywnie, rzeczowo i terminowo spełniał odpowiedzialne funkcje sędziego w wielu konkursach, między innymi w prestiżowej imprezie w Woli Gułowskiej.
     Odznaczające się oryginalnością pomysłów i znakomitą konstrukcją, subtelne i wysmakowane kompozycje Kazimierza Strzały to niezmiernie ważna cenna część dorobku polskiej problemistyki.
     Rodzima kompozycja szachowa straciła w Jego Osobie wybitnego reprezentanta.
     Cześć Jego pamięci!
Arcymistrz kompozycji szachowej: Waldemar Tura



Do góry
17. Ryszard Drozd (1934 - 2012)

     W dniu 7 marca 2012, po długiej chorobie, zmarł wielki sympatyk szachów, medalista mistrzostw Polski, członek klubu HetMaN Szopienice w Katowicach mistrz FIDE Ryszard Drozd.

     Henryk Buczinski: Wiadomość o śmierci Ryśka Drozda spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Znaliśmy się przez wiele lat, przez kilka lat grałem z Nim w jednej drużynie - GKS KATOWICE. Myślę, że warto by było przypomnieć Jego sensacyjne zwycięstwo nad arcymistrzem Poługajewskim. Zrobiłem analizę komputerową tej partii. Niech to będzie takie OSTATNIE POŻEGNANIE RY¦KA!

Partia Ryszarda Drozda z Poługajewskim





Ryszard Drozd w Wikipedii


     Cześć Jego pamięci!




Do góry
18. Profesor dr hab. inż. Tadeusz Wróbel (14.11.1926-18.11.2012)

     Urodził się w Borysławiu, centrum przemysłu naftowego, położonego na południe od Lwowa.
    Z szachami zapoznał go ojciec. Już jako 13 latek należał do kółka szachowego w szkole średniej, do której uczęszczał.
    Po ewakuacji do Polski w 1945 roku znalazł się wśród organizatorów życia szachowego na Politechnice ¦ląskiej w Gliwicach.
    Był współzałożycielem Sekcji Szachowej AZS Gliwice, z nią też zdobył tytuł drużynowego mistrza (1947,48), a następnie w 1949 roku w Szczecinie wraz z W. Sobotkowskim, A. Dzieciołowskim i J. Sowińskim zdobyli tytuł drużynowego mistrza Polski.
    Po przeniesieniu do Warszawy został zawodnikiem drużyny Domu Wojska Polskiego, z którą zdobył w finałach Drużynowych Mistrzostw Polski II miejsce - w 1954 roku i I miejsce - w 1956 roku.     Był organizatorem życia szachowego w Wojskowej Akademii Technicznej i dwukrotnym mistrzem tej uczelni. Prowadził też przez wiele lat dział szachowy w czasopiśmie "Głos Akademicki".
    Opublikował artykuły o historii "AZSu" Gliwice w "Panoramie Szachowej".
    Był autorem czterech książek szachowych wydanych w Wydawnictwie PENELOPA.
    Był autorem opublikowanych w Wydawnictwie PENELOPA trzech ksiażek o Borysławiu, pozostałe cztery wydał w innych wydawnictwach lub samodzielnie.
    Opublikował czternaście podręczników akademickich i pięć książek naukowo-technicznych.
    W 2011 roku został wyróżniony Złotą Honorową Odznaką Polskiego Związku Szachowego.



Partia skomentowana przez Pana Tadeusza


Mała galeria zdjęć z życia szachowego Pana Tadeusza i części jego publikacji


     Cześć Jego pamięci!




19. Eugeniusz Ledwoń (16.11.1946-02.10.2015)

     No cóż, że trudno się z tym pogodzić ... ale odchodzą z naszego grona znaczące postacie śląskich szachów z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Niedawno żegnaliśmy Henryka Śliwińskiego, Ryszarda Drozda, Henryka Fronczka, a Eugeniusz Ledwoń był jednym z nich. Grał z nimi w drużynach walczących o Drużynowe Mistrzostwo Polski i miał znaczący wpływ na życie szachowe na Górnym Śląsku.

     Urodził się i całe życie – poza okresem służby wojskowej – mieszkał w Piekarach Śląskich. Pochodził z rodziny, gdzie szachy były jednym z czynników edukacyjno-wychowawczych, gdyż Jego ojciec był zawodnikiem drużyny GKS "JULIAN" Piekary Śląskie - grającej w bardzo silnych rozgrywkach drużynowych na Śląsku. Dlatego też dość wcześnie nauczył się grać w szachy. Tak, jak każdy młody adept gry szachowej w tym regionie, uczestniczył w organizowanych przez Pałac Młodzieży w Katowicach i Śląski Związek Szachowy Szkolnych Olimpiadach Szachowych reprezentując powiat tarnogórski.

     W czasach szkoły podstawowej nie osiągał znaczących wyników, które wskazywałyby na przyszłe sukcesy. Jednak już w wieku 15 lat w Mistrzostwach Śląska Juniorów (Pszczyna 15. – 25.08.1961) zajął 3 miejsce wyprzedzając między innymi Jerzego Jakubca. Kolejny start w Mistrzostwach Śląska Juniorów w Cieszynie zakończył się zwycięstwem Eugeniusza Ledwonia. Osiągnięte wyniki nie pozostały niezauważone i został powołany na mecz międzyokręgowy Poznań – Katowice, w którym odniósł zwycięstwo nad Ryszardem Bernardem. Oprócz gry klasycznej Eugeniusz Ledwoń również bardzo dobrze grał popularne "blitze" i w roku 1963 odniósł zwycięstwo w prestiżowym na Śląsku Turnieju Błyskawicznym KW ZMS i redakcji popołudniówki "Wieczór". W kolejnym roku w Mistrzostwach Śląska Juniorów w Wiśle mimo przegranej z Jerzym Jakubcem podzielił z nim 1 – 2 miejsce. Wszystkie te sukcesy sprawiły, że katowicki "START" (drużyna I-ligowa) pozyskała Go na rozgrywki DMP, gdzie wraz drużyną w roku 1964 zdobył IV miejsce, a w roku 1965 III miejsce zdobywając "po drodze" III miejsce w kolejnych Mistrzostwach Śląska Juniorów. Wreszcie w roku 1965 Śląski Związek Szachowy przydzielił Mu miejsce w grupie reprezentantów Okręgu na Mistrzostwa Polski Juniorów (Goleszów – 8. – 18. 08. 1965 r.). Eugeniusz Ledwoń nie zawiódł zaufania i w tych zawodach zajął III miejsce pozwalając się wyprzedzić tylko uznanym późniejszym Mistrzom Polski Jerzemu Lewiemu i Krzysztofowi Pytlowi.

     Wtedy to gdy wydawało się, że przyszłe sukcesy są za progiem przyszło powołanie do odbycia służby wojskowej a że nikt nie zadbał by trafił do ośrodka gdzie była silna sekcja szachowa to nastąpiło załamanie kariery sportowej. Zagrał jeszcze w roku 1966 w Polanicy Zdroju w finale Mistrzostw Polski Juniorów ale bez sukcesu. Po zakończeniu służby wojskowej powrócił do rodzinnych Piekar Śląskich, ożenił się i rozpoczął pracę. Gra w szachy była na dalszym planie – co prawda jeszcze w roku 1970 z "OLIMPIą" Piekary Śląskie uzyskał awans do I Ligi ale po roku nastąpił spadek. Rozpoczął inny okres działalności szachowej – był organizatorem imprez szachowych i szkoleniowcem. Największy sukces jako szkoleniowiec zanotował w roku 1974 gdy Jego wychowanek Andrzej Danysz zdobył tytuł Mistrza Polski Juniorów do lat 16. Posiadał uprawnienia trenera II Klasy i wychował całe pokolenia juniorów w Piekarach Śląskich. Jeszcze większe sukcesy odnotował jako organizator. W roku 1980 w Piekarach Śląskich zorganizowany został I Międzynarodowy Turniej Szachowy na który zostali licznie zaproszeni zawodnicy z Jugosławii, Rumunii, Węgier, NRD i Czechosłowacji. Turniej ten był wielkim sukcesem organizacyjnym Eugeniusza Ledwonia. Dzięki przychylności władz miasta przez kolejnych 6 lat rok po roku – nawet w stanie wojennym - odbywały się w Miejskim Domu Kultury turnieje międzynarodowe. W późniejszym okresie do początku XXI wieku turnieje te zmieniały formułę ale trwały. Dopiero zmiana władz i upadek piekarskich kopalń węgla kamiennego spowodowały brak klimatu dla organizacji turniejów szachowych. W tym czasie Eugeniusz Ledwoń pełnił obowiązki dyrektora Dzielnicowego Domu Kultury w Brzezinach – dzielnicy Piekar ¦ląskich. W roku 2008 przeszedł na emeryturę lecz w dalszym ciągu tj. do ostatnich dni życia zajmował się szkoleniem młodzieży w Zespole Szkół Katolickich w Piekarach ¦ląskich.

     Za swoją pracę był nagradzany i odznaczany. Ostatnio z okazji 90-lecia Śląskiego Związku Szachowego znalazł się w gronie działaczy, którzy uhonorowani zostali "za wybitne zasługi dla rozwoju śląskich szachów". Szkoda tylko, że nie został zaproszony na Jubileuszową Galę by odebrać zasłużona nagrodę. Miał o to wielki żal ... dlatego też gdy wręczałem mu to wyróżnienie to umówiliśmy się na spotkanie w roku 2024 na kolejnej Gali.

     A ty Gienku tak nagle odszedłeś ...

     Nie tak się umawialiśmy ...

     8 października wspólnie z Marianem Twardoniem w imieniu śląskich szachistów towarzyszyliśmy Eugeniuszowi Ledwoniowi w Jego ostatniej drodze na Cmentarz przy Bazylice w Piekarach ¦ląskich. Pozostanie o Nim pamięć jako wielokrotnym medaliście rozgrywek mistrzowskich, mądrym i wyrozumiałym szkoleniowcu, umiejętnym organizatorze a przede wszystkim dobrym i życzliwym Człowieku.

Mirosław P. GNIECIAK

     Cześć Jego pamięci!



20. Krzysztof Żołnierowicz (18.01.1962-27.05.2020)





     Bydgoszcz w ciągu miesiąca straciła dwóch mistrzów międzynarodowych. 10 maja 2020 roku zmarł Jerzy Pokojowczyk, a 27 maja 2020 roku Krzysztof Żołnierowicz.

     Cześć Jego pamięci!

Artykuł Piotra Szybowicza o Krzysztofie Żołnierowiczu w formacie Worda dla zainteresowanych


Do góry

Caissa i szachy - szachownica, a na niej król, wieża, skoczek, goniec, pion i zadanie do wykonania czyli szach i mat, lecz wcześniej debiut, kombinacja i końcówka.